Architektura wczoraj i dziś – Wywiad z Marcinem Smoczeńskim i Maciejem Łobosem z MWM Architekci
“Nierozwiązanym problemem od lat jest głęboki upadek zawodu. W Polsce architekt po studiach zarabia mniej niż kelner, fryzjer czy kasjerka i jest najgorzej opłacaną profesją ze wszystkich wymagających ukończenia studiów wyższych. Jak to ostatnio powiedział jeden z naszych klientów – architekt jest najtańszym elementem całego procesu inwestycyjnego. To skutkuje brakiem środków na badania i rozwój, rozdrobnieniem rynku oraz ucieczką z zawodu najzdolniejszych osób. (…)
Bez ingerencji Państwa, które uwzględniając długoterminowe prognozy, w razie konieczności może wymuszać na rynku zmianę zachowań albo kierować strumień pieniędzy na rozwój dziedzin przynoszących zyski w dłuższej perspektywie, nie ma szans na jakikolwiek postęp. Tak działają Chińczycy inwestując w badania podstawowe. Niemcy ustanawiając cennik HOIA również doskonale wiedzieli co robią, ponieważ szukanie lokalnych optimów i oszczędzanie na kosztach projektowych odbija się przez lata na całej gospodarce. Jeżeli pozwalamy na konkurencję cenową pomiędzy architektami, to zgadzamy się na marnotrawstwo publicznych pieniędzy oraz wzrost kosztów społecznych zawiązanych z tym, że pogarsza się jakość otoczenia w którym żyjemy. (…)
Polską specyfiką jest kult PUM’u i powszechny brak poszanowania dla pracy umysłowej. To skutki kilkudziesięciu lat komunistycznej indoktrynacji i wbijania ludziom do głów, że „kucharka może zarządzać fabryką”. Brak standardów akceptowanych przez wszystkich uczestników procesu inwestycyjnego oraz słaba organizacja pracy powodują, że wszystko jest robione na ostatnią chwilę. Jeden z kolegów, który pracował w Dubaju, powiedział, że „tam się robi projekty tak długo, jak potrzeba, a u nas tak szybko, jak to tylko możliwe i za najniższą cenę”. To wszystko powoduje, że ponosimy coraz wyższe koszty życia w źle zaprojektowanym otoczeniu, a jakość realizacji jest nieadekwatna do ponoszonych kosztów.”