Rzeszów musi powstrzymać niekontrolowaną zabudowę i zacząć planować miasto!
Aneta Gieroń: Przestrzeń miejska Rzeszowa w najbliższych wyborach prezydenckich będzie jednym z najważniejszych tematów toczącej się kampanii. I wszystko wskazuje na to, że w sytuacji, kiedy szanse trzech kandydatów są mocno wyrównane tj. Ewy Leniart, Konrada Fijołka i Marcina Warchoła, o zwycięstwie może zdecydować najbardziej przyjazna rzeszowianom wizja miasta, niekoniecznie bezmyślnie zalewanego betonem, jak to się dzieje w ostatnim czasie.
Maciej Łobos: Mam wrażenie, że to chyba jedyny temat, poruszany w obecnej kampanii na prezydenta Rzeszowa, zrozumiały dla ogółu społeczeństwa. Zwłaszcza, że przestrzeń miejska, co powtarzam od wielu lat, w przemożny sposób wpływa na nasze życie, co wreszcie zaczyna do ludzi docierać. Szukając analogii wytłumaczyłbym rzecz następująco: Jeśli będziemy pić zatrutą wodę i oddychać zatrutym powietrzem, to choćbyśmy byli najfantastyczniejszymi ludźmi, prawdopodobnie dość szybko umrzemy na raka. Z przestrzenią, w której przebywamy jest dokładnie tak samo – nawet gdybyśmy byli najbardziej empatycznymi i najmilszymi ludźmi na świecie, to przestrzeń, w której żyjemy, jeśli będzie zła, doprowadzi nas do depresji, alienacji, problemów społecznych i wielu innych kłopotów. Można człowieka zniszczyć mentalnie i psychicznie zamykając go w koszmarnych warunkach. To jest właśnie potęga przestrzeni, z której cywilizowany świat od dawna zdaje sobie sprawę.
Co się stało w mentalności samych mieszkańców Rzeszowa, że przestrzeń miejska stała się powszechnym tematem? Ostatnie wybory prezydenckie mieliśmy zaledwie 3 lata temu i wtedy nikt specjalnie nie deklarował ładu w przestrzeni miejskiej. Wręcz przeciwnie, na wyścigi obiecywano, co jeszcze zalejemy betonem, a w debacie publicznej nikt specjalnie się nad tym nie pochylał.
Ludzie na własnej skórze zaczęli odczuwać boom budowlany, jaki mamy w Rzeszowie. Coraz częściej nowe budynki pojawiają się pod oknami ich własnych mieszkań i domów. Dzieje się to zgodnie z obowiązującymi przepisami, ale często wbrew zdrowemu rozsądkowi i bez poszanowania zasad tworzenia miast. To uciążliwe i bolesne zjawisko zaczęło dotykać sporej części rzeszowian, a tym samym stało się powszechnym problemem. Widać gołym okiem, że w Rzeszowie rodzi się bunt obywatelski, a ludzie zaczęli mieć świadomość tego, że mogą protestować:
(…)